wtorek, 3 maja 2016

White Lady i brak kurnika w Kórniku.

  Korzystając z pogody postanowiliśmy z Adrianem wybrać się w małą podróż. Towarzyszyli nam Teściowie i Dziadkowie,więc był to taki rodzinny wypad. Przyjemnie nieraz jest wyjść gdzieś z domu i spędzić czas w miłym gronie. (Tym bardziej, że mojego kochanego Adriana czasem trzeba wołami od komputera odciągać) Także przyjemne z pożytecznym.
   Celem naszej podróży był Zamek w Kórniku. Ostatni razem byłam w nim jako przedszkolak (de facto od tego momentu dużo więcej nie urosłam) więc fajnie było sobie nieco odświeżyć wspomnienia. W Zamku wyfroterowaliśmy podłogi za pomocą śmiesznych kapci,a Adrianowi udało się odnaleźć szafę do Narnii, kiedy ja przyprawiałam mu rogi.(Na szczęście tylko na zdjęciu:) Spotkaliśmy się z Białą Damą  (Nie jedną. Na zewnątrz była organizowana sesja ślubna) oraz zwiedziliśmy arboretum, w którym fotografowałam drzewa a Adrian się nabijał, że zgarną mnie za dendrofilię jeśli się nie uspokoję. Tak czy inaczej cieszę się, że ostatni dzień majówki spędziliśmy na powietrzu i po za domem. Baterie naładowane! Czas nastawiać się na jutrzejszą pobudkę do pracy o godzinie 4. (Tak czasem środa może być gorszą od poniedziałku Garfield!)























A Wy jak spędziliście majówkę? :)


1 komentarz: