sobota, 10 września 2016

Woman in... White?

Pisząc tego posta mam już w połowie przymknięte powieki. Zdecydowanie przełączyłam się na tryb Zombie mode. A wszystko za sprawą dzisiejszej zbrodni. Tak. Zdecydowanie zbrodniłam pewną białogłowę. Brutalnie, niemalże siłą wyciągnęłam z łóżka o godzinie 4  w SOBOTĘ - choć za ciastka zrobiłaby dla mnie wszystko ( <3) ) Wywiozłam nad jezioro, przebrałam w sukienkę ślubną - piękną z pewnością w latach '90, zmusiłam do skakania po mostach, drzewach... ale to nie koniec opowieści dziwnych treści... gdy już Madzia odzyskiwała wiarę w me dobre serce...- tam taaam taaam - #napięcie #groza... wrzuciłam ją do wody. Nie byłoby nic w tym złego gdyby był środek lata... ale nie jest. Wszystko skrupulatnie dokumentowałam. Sadysta - fotograf. Na szczęście Madzia ma swojego dzielnego Tomasza z kocykiem i termosem i wszystko się dobrze skończyło. Chciałam się tym z Wami podzielić, gdyż wiem, że nie zostało mi wiele czasu... staję się powoli żywym trupem... om niom niom niom jestem dementorem i zjem Twoją duszę...

Zdecydowanie powinnam się już położyć.
A Was zostawiam z nieco oniryczną (hołp soł) sesją w której modelowała moja przepiękna i dzielna Madzia <3
Dobrej nocki, fajne klocki.
Będę żałować tych treści kiedy mózg mi oprzytomnieje i odpocznie.
Teraz serio już idę...
Tup tup tup...