W połączeniu takiej mieszanki dzisiejszego poranka powstało coś... COŚ. Coś słodkiego i infantylnego. Coś przerysowanego. Coś pokrytego lukrem i posypanego cukrem. A na dokładkę powstało drugie coś zainspirowane chyba w jakiś nie-podświadomy sposób ostatnim serialem, który miałam okazję oglądać... i wbrew pozorom nie jest to Baywatch. Także nacieszcie oko, albo sobie rzygnijcie tęczą.
A Wy dzisiaj święciliście swoje szynki? :D Ja mojej nie doniosłam :p
Wiem, że na każdym zdjęciu mam twarz nieskalaną myślą. Przepraszam :D